Witajcie Kochani! Niedługo wielu z Was stanie przed wyborem swojego kierunku studiów, za kilka dni grono z Was także i ja wróci na swoje uczelnie, a także pierwszy raz przekroczy mur wybranej uczelni. Dla pierwszaków to ogromny stres i wielka niewiadoma, w gruncie rzeczy, jak to mówią "nie taki diabeł straszny, jak go malują".
Czego nauczyły mnie studia? Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl to "życia". Po kolei, po pierwsze nauczyły mnie, żeby nie martwić się niczym na zapas. Wszystko ma swój czas, kiedy przyjdzie pora to wtedy należy się o to martwić. Wiele razy stresowałam się i martwiłam na zapas, zupełnie niepotrzebnie, ponieważ inni mieli wszystko gdzieś i spadali na cztery łapy, a ja straciłam wiele energii na zamartwienie się "co to będzie?". A w wielu przypadkach niepotrzebnie.
Studia nauczyły mnie także, że z ludźmi trzeba żyć na dystans. Każdy robi wszystko pod siebie, wiele ludzi podkłada sobie nogi, kiedy tylko nadarzy się taka okazja. Ja tego nie szanuje. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich. Wiele osób jest dwulicowa, obgadują na każdym kroku, serio!!! Staram się być uczciwa, pomocna (ale już nie do przesady - przejechałam się na tym tyle razy, że w końcu się nauczyłam). Mam "swoich ludzi" - zaufane grono, dobrze jest mieć ludzi z każdej grupy - to najlepsze rozwiązanie. To bardzo pomaga funkcjonować na studiach. Może to dziwnie zabrzmi, ale NA STUDIACH Z LUDŹMI TRZEBA DOBRZE ŻYĆ, BO NIGDY NIE WIADOMO KTO NAM SIĘ KIEDYŚ PRZYDA. Co o nich myślę, to moja sprawa. Staram się żyć z takimi ludźmi neutralnie, aby zawsze mieć jakieś pole manewru.
Nauczyłam się ściągać, przez swoje całe życie nie ściągałam tyle co przez jedną sesję. Kiedy przyszła moja pierwsza egzaminacyjna sesja byłam w szoku. Każdy ściągał, a ja się uczyłam i wychodziłam na tym gorzej niż pozostali. Od tego czasu: oczywiście uczę się najważniejszych rzeczy, dużo czasu spędzam przed notatkami (zaznaczam WŁASNYMI NOTATKAMI - ale o tym w następnym poście tej serii), ale już się tak nie spinam, nie zawalam nocy. Jak się da to korzystam z pomocy naukowych. Chociaż nadal z tym moim ściąganiem bywa różnie, ręce trzęsą się niemiłosiernie i gdy nie mogę tego robić lub nie czuję potrzeby - a tak wole, wole jednak się nauczyć to nie ściągam, ale czasem wykładowca daje perfidnie ściągać, więc żal nie skorzystać.
Nauczyłam się także tego, że życie bywa niesprawiedliwe. Wszystko zależy od szczęścia i wykładowcy, a z nimi bywa różnie, naprawdę różnie. Poza tym jednak nauczyłam się wielu pożytecznych rzeczy, takich jak organizacja, walka o swoje, mobilność, liczenie na siebie, nie oglądania się za innych i poczucia własnej wartości. Studia nauczyły mnie także tego, że nie wszystko co należy brać serio, np. tekst: "oto wykaz obowiązkowych książek (patrzysz 20 na liście i tak na każdym przedmiocie, o cholercia - nie dam rady), tak serio to może z jednej z tych skorzystasz, naprawdę to tylko pic na wodę, dla zasady postraszenia studenta - jednak książki muszą być - nieodłączny element pierwszych zajęć". Oczywiście, wiele z nich jest warte Twojej uwagi, zwłaszcza kiedy studiujesz interesujący Cie kierunek, ale z czasem na ich przeczytanie jest już gorzej.
Mogłabym jeszcze się rozpisać, ale i tak ten post jest już bardzo długi. Nie chce Was zanudzić, dziękuję każdemu kto wytrwał do tego momentu, dajcie znać czy daliście rade. Jak widzicie studia to dobry czas w życiu, ale jak wszędzie zdarzają się złe aspekty, ja może za bardzo się na nich skupiłam, ale one chyba są ważne aby je opisać.
Studia nauczyły mnie także, że z ludźmi trzeba żyć na dystans. Każdy robi wszystko pod siebie, wiele ludzi podkłada sobie nogi, kiedy tylko nadarzy się taka okazja. Ja tego nie szanuje. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich. Wiele osób jest dwulicowa, obgadują na każdym kroku, serio!!! Staram się być uczciwa, pomocna (ale już nie do przesady - przejechałam się na tym tyle razy, że w końcu się nauczyłam). Mam "swoich ludzi" - zaufane grono, dobrze jest mieć ludzi z każdej grupy - to najlepsze rozwiązanie. To bardzo pomaga funkcjonować na studiach. Może to dziwnie zabrzmi, ale NA STUDIACH Z LUDŹMI TRZEBA DOBRZE ŻYĆ, BO NIGDY NIE WIADOMO KTO NAM SIĘ KIEDYŚ PRZYDA. Co o nich myślę, to moja sprawa. Staram się żyć z takimi ludźmi neutralnie, aby zawsze mieć jakieś pole manewru.
Nauczyłam się ściągać, przez swoje całe życie nie ściągałam tyle co przez jedną sesję. Kiedy przyszła moja pierwsza egzaminacyjna sesja byłam w szoku. Każdy ściągał, a ja się uczyłam i wychodziłam na tym gorzej niż pozostali. Od tego czasu: oczywiście uczę się najważniejszych rzeczy, dużo czasu spędzam przed notatkami (zaznaczam WŁASNYMI NOTATKAMI - ale o tym w następnym poście tej serii), ale już się tak nie spinam, nie zawalam nocy. Jak się da to korzystam z pomocy naukowych. Chociaż nadal z tym moim ściąganiem bywa różnie, ręce trzęsą się niemiłosiernie i gdy nie mogę tego robić lub nie czuję potrzeby - a tak wole, wole jednak się nauczyć to nie ściągam, ale czasem wykładowca daje perfidnie ściągać, więc żal nie skorzystać.
Nauczyłam się także tego, że życie bywa niesprawiedliwe. Wszystko zależy od szczęścia i wykładowcy, a z nimi bywa różnie, naprawdę różnie. Poza tym jednak nauczyłam się wielu pożytecznych rzeczy, takich jak organizacja, walka o swoje, mobilność, liczenie na siebie, nie oglądania się za innych i poczucia własnej wartości. Studia nauczyły mnie także tego, że nie wszystko co należy brać serio, np. tekst: "oto wykaz obowiązkowych książek (patrzysz 20 na liście i tak na każdym przedmiocie, o cholercia - nie dam rady), tak serio to może z jednej z tych skorzystasz, naprawdę to tylko pic na wodę, dla zasady postraszenia studenta - jednak książki muszą być - nieodłączny element pierwszych zajęć". Oczywiście, wiele z nich jest warte Twojej uwagi, zwłaszcza kiedy studiujesz interesujący Cie kierunek, ale z czasem na ich przeczytanie jest już gorzej.
Mogłabym jeszcze się rozpisać, ale i tak ten post jest już bardzo długi. Nie chce Was zanudzić, dziękuję każdemu kto wytrwał do tego momentu, dajcie znać czy daliście rade. Jak widzicie studia to dobry czas w życiu, ale jak wszędzie zdarzają się złe aspekty, ja może za bardzo się na nich skupiłam, ale one chyba są ważne aby je opisać.
Pozdrawiam.
Moja siostra w tym roku zakończyła studia i byłam w szoku ile ona przez te 5 lat miała ściąg :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomocny post dla przyszłych studentów :)
Obserwuję.
mama-urwisa.blogspot.co.uk
Bardzo ciekawie napisany post!
OdpowiedzUsuńja już mam studia za sobą i dla mnie to był fajny okres. tylko, ze ja bylam na zaocznych i w szkole prywatnej, więc tez trochę inaczej mielismy ;) łatwiej.
OdpowiedzUsuńMój syn dziś obronił pracę magisterską, jestem więc mamą magistra :-)
OdpowiedzUsuńMam przyjaciółkę która studiuje-UWAGA-medycyne😊
OdpowiedzUsuńStudia dzienne, żadnych ściąg,masa kucia itp...
Jestem pełna podziwu,bo na wszystko ma czas...😰
Na spotkania ze znajomymi,babskie zakupy,odwiedziny rodziny..
Pozdrawiam
Lili-93.blogspot.com
Przeczytałam całość z ciekawością godną pierwszorocznej studentki :D
OdpowiedzUsuń- mój blog -
No niestety na ludzi można trafić różnych, ale najważniejsze mieć swoje grono i się innymi nie przejmować :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post, moja przyjaciółka jest teraz na drugim roku pedagogiki i też kilka razy spotkała się z niesprawiedliwością, niestety wykładowca może wszystko i może oceniać jak mu się podoba, ale najważniejsze to sie nie poddawac i dazyc do swojego wyznaczonego celu.
Fajny i ciekawy wpis. Właśnie w tym roku zaczynam studia :)
OdpowiedzUsuńJa teraz jestem w klasie maturalnej później planuję pójść na studia kryminalistyczne. Boję się ale jak matura mi pójdzie to studia też będą pestką ^^
OdpowiedzUsuńObserwuję #1003
http://daruciaa.blogspot.com/
Złe doświadczenia to dobre doświadczenia-szybciej się dzięki nim uczymy. Ludzie są wredni wszędzie,ja miałam niedobre doświadczenia z sąsiadami.
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam to już za sobą :)
OdpowiedzUsuńŻycie niestety jest bardzo niesprawiedliwe i faktycznie czasami z ludźmi należy żyć na dystans.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
Ja na studiach nauczyłam się tego, żeby liczyć tylko na siebie. To już nie liceum i ludzie zaczynają już coś w rodzaju wyścigu szczurów. Poza tym uzyskałam wiedzę ogólną bo tak naprawdę w pracy nauczyłam się najwięcej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej! Świetny post :)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do mnie :
milentry-blog.blogspot.com
studia milo wspiminam
OdpowiedzUsuńukonczylam trzy kierunki, robilam je wlasciwie jednoczesnie i jak slysze ze ktos zakuwa po nocach bo sesja itd to smiac mi sie chce
przez 5 lat nie zarwalam ani jednej nocy a ukonczylam studia bez kampanii wrzesniowych
studia fajna sprawa
wlasnie mysle nad podyplomowka
Dla mnie długość postu była w sam raz, chyba dlatego, że się wciągnęłam. :) Masz rację, na studiach lepiej żyć z ludźmi w zgodzie. :) U mnie na roku mam bardzo fajne i pomocne osoby. :) Ja nie potrafię ściągać, jest to dla mnie jeszcze bardziej stresujące, wolę się nauczyć, bo i tak przynajmniej część z tych informacji przyda mi się w pracy zawodowej. :D No chyba, że wykładowca sam daje nieme przyzwolenie na ściąganie, to już zupełnie inna sprawa. :D
OdpowiedzUsuńja rozpoczynam dopiero dzienne studia, i mam wiele obaw czy dam radę :/
OdpowiedzUsuńZa mną studia zaoczne. Po tylu latach myślę, że wybrałam kiepski życiowo kierunek :)
OdpowiedzUsuńA ja na studiach nauczyłam się, że nie ma rzeczy, której nie można się nauczyć i nawet najgorszego wykładowcę można przekonać do własnych racji :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia dla nowych studentów :)
Tak, dokładnie. Wszystko zależy od humoru wykładowcy. I wkurza czasem to, że taki wykładowca ocenia jak chce, nawet nie czytając pracy.
OdpowiedzUsuńPoza nauką ściągania to wszystko znam... ludzie na studiach bywają fajni, ale też bywają dwulicowi, myślący tylko o sobie i wykorzystujący innych, kombinują, nie wszystkie oceny są sprawiedliwe i generalnie czego się samemu nie nauczy, tego się nie będzie umiało - bo czasem trzeba tylko szczęścia, a czasem trzeba przykuć lub ściągnąć porządnie - a bywają takie przedmioty, z których nie ma skąd ściągnąć ;p.
OdpowiedzUsuńwyscig szczurow jest wszedzie:) mialam taka kolezanka ktora miala wszelkie materialy z poprzednich lat po innych i nikomu nie chciala dac, trzeba bylo sie przed nia plaszczyc dosłownie, masakra
OdpowiedzUsuńO tak, studia potrafią wiele nauczyć i niekoniecznie tych potrzebnych rzeczy ;p Ale mimo wszystko to piękny czas :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że jak najbardziej trafiłaś w sedno! Absolutnie zgadzam się z tym, co tu napisałaś. Od siebie dodałbym jeszcze, że na studiach ludzie są normalniejsi niż w liceum. Nie wiem, może dorośli przez te najdłuższe wakacje?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pod wieloma Twoimi spostrzeżeniami mogę się podpisać , z pewnością studia to spora szkoła życia , mnie został jeszcze rok i praca magisterska ale bez zgrabnej paczki i ludzi na których mogę liczyć na pewno nie było by fajnie ;)
OdpowiedzUsuńPrzez całe moje 3 lata nie łatwych studiów, nie miałam ściągi na sesji - kilka razy zdarzyło mi się na kolokwiach. Uważam, że lepsza moja, wypracowana przez naukę 4 niż ściągnięta 5. Całość wiedzy i tak zweryfikuje się podczas pracy i na egzaminie dyplomowym ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, jako studentka studiów 2 stopnia, całkowicie się z Tobą zgadzam :) Przez wakacje strasznie się rozleniwiłam, dziwnie tak wrócić i już niedługo myśleć o sesji ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)